piątek, 5 listopada 2010

TFU 2, tfu tfu

Fajny trailer, co nie?


Szkoda, że na tym się kończy. Uwaga, mogą się zdarzyć spoilery, ale uwierzcie, że jeśli przeczytacie, to na pewno nie zagracie.

Historia generalnie jest dobrze znana. Vader znajduje cudowne dziecko, które robi takie rzeczy, że nawet samemu Yodzie się nie śniło. Część pierwsza na PC była, delikatnie mówiąc, monotonna - wysiadłem w 1/3 trasy. Inaczej prezentowała się na PSP, gdzie zapierała mi dech w piersiach i była maksymalnie grywalna (3 razy przeszedłem). Od razu, kiedy jesteśmy przy PSP a PC i II cz. gry to na komentarz zasługuje finałowa walka.

PSP: gracz vs. Lord Vader a następnie Darth Sidious w bardzo interaktywnym środowisku (rzucanie pojemnikami, zniszczenia obiektów, dużo latających przedmiotów, wymagana finezja i myślenie podczas starcia)

PC TFU 2 : gracz vs. Lord Vader i liczne zastępy klonów głównego bohatera w mało interaktywnym środowisku (platformy, możliwość rzucania pustymi pojemnikami do klonowania, najlepsza strategia: uderzać ile wlezie).

W ogóle śmieszna sprawa. Grę zaczynamy z przeświadczeniem, że jesteśmy klonem bohatera z pierwszej części, który miał zostać zabity przez Vadera. W trakcie gry okazuje się, że niekoniecznie jest to prawda, ale koniec końców przychodzi nam się zmierzyć z armią "nas". "Nas" w dużym cudzysłowie, bo kiedy się do nich zbliżamy to Marek mówi:
- Fffuuuu, czuję ich wielką Moc! On stworzył całą armię! Są potężni!

Być może, ale poruszają się niczym paralitycy, wyglądają niczym paralitycy i doskonale nadają się do bicia i regenerowania zdrowia. A zatem okazuje się, że nie tak łatwo sklonować Jedi i chyba nie do końca jesteśmy klonem.

Pamiętamy, że jest to część druga. Nim zacząłem grać obejrzałem kilka gameplayów i w jednym z nich autorzy powiedzieli coś takiego:
- Wow, to druga część! Chcieliśmy jakoś wyraźnie to zaznaczyć i dlatego wyposażyliśmy naszego bohatera w dwa miecze świetlne! Wow!

Wow, rzeczywiście...szkoda tylko, że nasz bohater stracił umiejętność posługiwania się jednym mieczem, np. gdy drugi gdzieś się zagubi po rzuceniu w przeciwnika. A miecze lubią się gubić notorycznie, może nie dwa na raz, ale pojedynczo na pewno. Jesteśmy wtedy praktycznie bezbronni i trochę osieroceni. Moc nas opuszcza. Ale są dwa miecze i trzeba przyznać, że ładnie świecą na wiele kolorów.

Obiektywnie rzecz ujmując, w TFU 2 pograłem w niedzielne popołudnie (2h), czwartkowy wieczór (1h) i piątkowy poranek (30 min). Końcówka gry była taka jak powinna być: zły lord Sithów został pokonany, bohater zwycięża i dostaje kobietę. Bo głównie o tą ostatnią rozchodzi się cała fabuła. Klon lub nie-klon Jedi, przeszukuję galaktykę w poszukiwaniu swej ukochanej, którą oczywiście porywa Vader. W te 3 - 4 h zwiedzimy 2 albo 3 planety, pokonamy 3 bossów (niezła ilość, jak na taki czas gry) i przyjdzie nam przeprowadzić okręt międzygalaktyczny przez atmosferę i skierowanie go w placówkę eugeniczną na Kamino (tam się produkowało klony). 

Niecierpliwym zdradzę, że będzie trzecia część. Ja skończyłem grę wybierając jasną stronę Mocy - ocaliłem Vaderowi życie, a następnie z uśmiechem wyruszyłem wraz z blondynką na podróż po galaktyce. Rozczarowujące zakończenie. Ostatnia walka rozczarowująca. Gra sama w sobie też, aczkolwiek patent ze starym Jedi, który od tygodnia był uwięziony na arenie gladiatorów i walczył o życie 24/7 jest warty odnotowania.

Walki z bossami bez polotu. Nawet nie trzeba się silić na własne rozwiązania. Wszystko zostanie podpowiedziane. Walki ze szturmowcami dają tyle samo radości, jak zawsze. Jest się dla nich bogiem, który w mgnieniu oka odbiera życie, ale nigdy go nie daje. Przeciwnicy poza tym są strasznie głupi i przewidywalni. Nie ma kombinowania w tej grze, często wszystko się skupia do jednego klawisza i energicznego uderzania weń. 

Dygresja: Bardzo rozśmieszył mnie motyw, kiedy musiałem naładować mocą wielkie działo i wyglądało to mniej więcej tak:
Tylko muza gorsza w grze była.

Myślałem, że w TFU2 bardzo brakuje mi walk z konkretnymi przeciwnikami. Fajnie robić ze szturmowców miazgę za każdym razem, ale czekałem na jakiś konkret. Vader wydawał się być kimś takim, ale walka z nim sprowadziła się do wiadomo czego... Żal. W pewnym momencie zacząłem zastanawiać się, dlaczego tak źle się w to gra. Oto kilka powodów:

1. To nie jest Jedi Knight: Outcast
2. To nie jest Jedi Academy.

As simple as that. Nie można biegać po ścianach. Nie można rzucać ciałami poległych (creepy). Nie ma stylów walki mieczem. Nie ma walki jednym mieczem! Nie ma przyspieszenia ruchów ani skoku mocy. Nie ma innych Jedi/Sithów po drodze, z którymi można prowadzić wyrównane pojedynki. Nie ma finezji, jest tylko Moc spuszczona z łańcucha, bez artyzmu, bez pomysłu.

Kiedy kilka dni temu Morth zapytał mnie:
- Ile dajesz?
Powiedziałem mu w zasadzie bez wahania, a było to między niedzielnym a czwartkowym graniem:
- Z 7.
Też się zdziwił, że tak dużo, ale nie spodziewałem się takiego końca i takiej sztampy do samego końca. Dziś oceniam tą grę na: Szkoda czasu, w te 3-4 h możesz napisać połowę scenariusza czy inny koncept art dla PD.


4 komentarze:

  1. Konkretna i rzeczowa recenzja. Rychło w czas, bo kończę Mafie II i przez tą 7, którą mnie poczęstowałeś na początku o mało nie zmarnowałem czasu na TFU(swoją drogą akronim całkiem adekwatny jak widać :) )

    Na marginesie - Mafii 2 serdecznie nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasiek też powiedział mi niedawno że skończył Mafię 2. Zdziwiłem się, bo powiedział to dwa dni po zainstalowaniu gry. Nie podoba mi się, bardzo mi się nie podoba, ta tendencja (o ile o tendencji można już mówić) do skracania gier.

    Szkoda, bo liczyłem, że gra będzie tak efekciarska jak trailer do niej. W jedynkę TFU zamierzam zagrać w średniodalekiej przyszłości, bo dawno nie grałem w żadną sieczkę, a ciekaw jestem jak wygląda próba przeniesienia GoW na pole Star Wars.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mówić o tendencji to już chyba za późno, to się już stało normą, jeżeli coś nie jest cRPG to nie ma prawa trwać dłużej niż 6 godzin. Nie wliczając oczywiście multi i... o zgrozo... DLC.

    OdpowiedzUsuń
  4. AC2 przebił jedynkę wielokrotnie, grało się długie i ekscytujące godziny. Światła w tunelu nie zgasły do końca. Pociągi nadjeżdżają.

    OdpowiedzUsuń